Kim jest przeciętny internauta?

15 marca, 2008 at 11:34 pm (Internet) (, )

I dlaczego koniecznie się go definiuje?

Społeczeństwo ma to do siebie, że z natury jest zróżnicowane. Nikt nie próbuje (przynajmniej u nas, w Chinach i na Kubie może jeszcze tak) wmawiać narodowi, że składa się z identycznych jednostek o identycznych potrzebach. Podejmuję temat mając nadzieję, że opadły już emocje związane z wypowiedzią wiadomo kogo, wiadomo o kim. Nie biorę też na siebie ciężaru polemiki. Wydarzenie to ma z tym wpisem o tyle wspólnego, że tyczy się trudu zdefiniowania szerokiego pojęcia jakim stało się słowo „internauta”.

Czy da się wyjąć ze społeczeństwa grupę ludzi, którą jedyną wspólną cechą jest to że korzysta z dobrodziejstw technologii, a co za tym idzie – z internetu? W końcu samo pojęcie „internet” to temat rzeka. Co powoduje, że człowiek siada przed komputerem nie po to by pracować, albo poszukać informacji… ale także, a może przede wszystkim po to by miło spędzić czas? Kiedyś net był przerośniętym katalogiem, magazynem pełnym artykułów, dyskusji, wiedzy naukowej i technologicznej. Dostęp do niego także był utrudniony. Naturalne było, że bywali w nim ludzie związani z tymi dziedzinami. Początkowo był kopalnią wiedzy dla studentów i tychże było w sieci miliony. To chyba właśnie im net zawdzięcza rozwój… Sieć stała się również bardziej towarzyska. Ale zrodziło to pierwsze konflikty. Wrażenie anonimowości sprawiało, że dochodziło do nieprawdopodobnych pyskówek. Uczestniczyli w nich wszyscy bez względu na wiek, stanowisko czy tytuł naukowy. Tu wkraczali admini i pojawiła się pierwsza cenzura. Z czasem w necie pojawiły się obrazki i filmy(postęp technologiczny zwiększający przepustowość łącza). Co oczywiście wykorzystał w szybkim tempie przemysł erotyczny. Niestety internet stał się śmietnikiem. Przyciągał jak lep zboczeńców, oszustów i inne podejrzane mędy. Tym bardziej zrażali się do niego normalni ludzie. Ale część zapaleńców pozostała tworząc podwaliny web 2.0 Sieć zaczęła tworzyć narzędzia, które pozwalały przeciętnemu człowiekowi, nie umiejącemu napisać linijki w htmlu – w sieci jakoś zaistnieć. Internauta najpierw z elitarnego, później ze zdegenerowanego stał się internautą masowym.

Jak to wpłynęło na nieszczęsną definicję? Ano tak, że dziś internautą może być każdy. Pozornie każdy. W praktyce jest to człowiek posiadający na tyle wolnego czasu, by go przebębnić przed monitorem. A zatem w pierwszej linii osoby uczące się oraz mające nienormowany czas pracy i na tyle wysoką pensję, by starczyło z niej na technologiczne nowinki. Internauci też podzielili się na internautów profesjonalnych (traktujących sieć jak miejsce pracy), internautów towarzyskich (lubujących się w zakładaniu i uczestniczeniu w społecznościach internetowych), wreszcie blogosferę – ta zasługuje na oddzielny wpis. Oczywiście grupy te nie są hermetyczne, ale przenikają się wzajemnie. Do tego trzeba jeszcze doliczyć ludzi kupujących/sprzedających w necie co_się_da, tratujących net jak afisz, lub galerię dla własnej twórczości… internet stał się też miejscem dyskusji politycznej i gospodarczej. Nie dziwi więc fakt pojawiania się w nim kampanii wyborczej i każdej innej, weźmy medialne kampanie charytatywne czy szerzej – ogólnospołeczne.

Kolejny powód do zajęcia się tematem „internauty”. Opiniotwórczość. Ni stąd ni zowąd okazało się, że jakieś anonimowe jednostki znane tylko ze swojego nicka czy bloga wpływają na poglądy wieluset ludzi, którzy z kolei powtarzają je dalej czy tona blogach, czy to na forach, czy to na komunkatorach… szybko odkryli to spece od „marketingu szeptanego” i wydaje mi się, że nadal bazują na mikrocelebrytach w tej materii. Internatuta współczesny stanął przed dylematem sprzedania się, tak jak dawno już zrobili to dziennikarze. Na razie ciągle jeszcze są ludzie niezależni, nawet jest ich całkiem sporo. Ale perspektywa prowizji zawsze bywa kusząca. Czas pokaże w którą stronę się to rozwinie.

Mój wpis tylko po wierzchu traktuje problem, być może za jakiś czas opiszę niektóre z poruszonych przeze mnie zagadnień bardziej szczegółowo… dziś jednak poprzestanę na stwierdzeniu, że „internauta” zmienia się w skali czasu. A może nie tyle czasu co skali technologii i zmian w podejściu do użytkownika strony/bloga/portalu. Teraz jest ten świetny czas, gdy internauta powoli przestaje jawić się jako anonim chowający się za monitorem… Jest człowiekiem z krwii i kości, który ma własne poglądy ale jak każdy, ulega demagogiom, traci zimną krew, czy jest podatny na pokusy. Nie różni się niczym od przeciętnego człowieka. Targają nim te same namiętności… no, może częściej się denerwuje i psioczy na Microsoft… 🙂

I mam szczerą nadzieję, że jeśli się to zmieni – to tylko na lepsze…

  • Komentować można TUTAJ

Bezpośredni odnośnik 14 Komentarzy

Czy anonimowość w internecie jest potrzebna?

28 stycznia, 2008 at 4:54 pm (Internet, Społeczności) (, , )

Trochę się pozmieniało ostatnimi czasy. Posiadanie skrzynki mailowej i nicka na forum dyskusyjnym przestało być czymś dziwnym. Dziwny stał sie natomiast ich brak. Strach przed ujawnieniem swoich danych w sieci też już nie ten sam co kiedyś… powiedziałabym, że dla wielu ludzi ujawnianie prywatnych, wręcz intymnych danych o sobie, stało się swoistym przejawem ekshibicjonizmu… Czy jednak wszyscy zdają sobie sprawę z konsekwencji ujawniania tych danych. Niekoniecznie. Częściej jak zwykle… mądry Polak po szkodzie….

Ostatnio w polskiej internii dał się zauważyć wysyp portali społecznościowych. Już nie tylko dla nastolatków, ale dla całej populacji. I tu pojawił się problem. Okazało się, że dużo łatwiej odnaleźć konkretną osobę w sieci niż w realu… pochopne wpisanie adresu przez dłużnika na jakimś portalu ułatwia odnalezienie go przez firmę windykacyjną… udostępnienie profilu na n-k powoduje najazd starych znajomych, o których niektórzy chcieli by zapomnieć…. do tego jeśli ktoś prowadzi anonimowo blog i udostępnił na nim swój numer gg… a wpisał go w profilu n-k – każdy odnajdzie go po tym numerze… a więc i imię, i nazwisko, i miasto z którego pochodzi…. no i koniec z obgadywaniem przyjaciółek czy kolegów z pracy na blogu 🙂

Tak, tak, teraz trzeba się dwa razy zastanowić co i na jaki temat się pisze. Czasy gdy bez ogródek ludzie sobie wygrażali i obrzucali epitetami na forach pomału przechodzą do lamusa…. coraz częściej wygląda to tak, że mamy swój profil na gronie, naszej-klasie, blipie czy gdzieśtam indziej i logując się z niego piszemy na otwartym forum… osobowość internetowa powoli staje się tak samo ważna jak papierowa wizytówka… a avatar mówi o człowieku więcej niż jego zdjęcie… kiedyś ludzie pchali się na internet, ponieważ mogli być tu anonimowi… dziś są już tą anonimowością zmęczeni… a może zbyt znudzeni? Coraz częściej pojawia się “trynd” odwrotny… ludzie chcą być rozpoznawalni, nawet jeśli nie pod imieniem i nazwiskiem.

Nick staje się trzecim imieniem, pseudonimem twórczym, a wirtualna wizytówka, na którą można wrzucić swoje zdjęcia, opisać zainteresowania, wrzucić film własnej produkcji – jest idealna by w sieci jakoś zaistnieć. Społeczność wirtualna zaczyna funkcjonować na zasadzie odbicia społeczności realnej. Tak samo można awansować w oczach innych, tak i się zbłaźnić… Nieraz byłam świadkiem zmiany nicka przez osobę, która swoimi wypowiedziami straciła szacunek u innych. Tworząc nowy nick, zaczęła życie internetowe na nowo… by niedługo potem zostać rozpoznaną… wielonickowość zazwyczaj charakteryzuje trolle, ale czasem i zwykły człowiek zmuszony jest zmienić nick… na przykład by uniknąć pomylenia go z kimś innym. Tak też było ze mną… dawno, dawno temu (w latach 90tych ubiegłego wieku) miałam nick Lili. Ale po jakimś czasie odkryłam, że jest on popularny w sieci bardziej niż Ania czy Asia w realu… Musiałam więc wymyślić sobie inny, by nie być jedną z tysiąca.

Anonimowość dobra jest dla osób, które w sieci chcą coś kupić, napisać mail do ukochanego (śmieszy mnie brak świadomości,że jego treść może przeczytać admin i przesłać go wszystkim znajomym) czy wyrzucić swoje żale na forum z powodu wdepnięcia w psią kupę…. ale w większym przedziale czasu staje się ona balastem… zapewne to tłumaczy dużą popularność portali społecznościowych. Ludziom znudziło się powtarzanie w kółko kim są i czym się interesują…

  • Komentować można TUTAJ

Bezpośredni odnośnik 13 Komentarzy